czwartek, 5 stycznia 2012

Balkan no.2: Dubrovnik flashback

Zgodnie z zapowiedzią czas na drugą odsłonę zeszłorocznych bałkańskich wojaży. To jest Dubrownik -  moja baza wypadowa - głównie widziany z murów miejskich. Dubrownik wszyscy znają, więc nie trzeba go bardziej szczegółowo przedstawiać. Dość powiedzieć, że, mimo wielkiej urody, nie jest to miasto w którym jest co robić przez dwa tygodnie, jeśli nie ma się konkretnego celu. Ja na szczęście miałem, jednak wieczorami na starym mieście mogłem poczuć się pełnoprawnym niemieckim emerytem. 

Wejdźmy jednak na mury.



Zaglądanie ludziom do okien to jedna z wielu atrakcji przyciągających turystów. Najgorsi są jednak domorośli fotografowie ;).




Zasadniczo Dubrownik jest jak cała Dalmacja - dominuje spokojny i zgodny z naturą tryb życia.



Jedno z najlepiej umiejscowionych boisk jakie widziałem. Pod koszem przyszły chorwacki Magic Johnson.


Nocne golenie to specjalność zakładu.



Wieczorami grają też jazz. Bez lampy jakoś nie mogłem.

***

To tyle jeśli chodzi o wybór z pobytu w Dubrowniku. Kolejny post, (prawdopodobnie) poświęcony relacji ze Split Pride, zakończy relację z bałkańskiego lata 2011, i będzie można wrócić do spraw bieżących. 

Mam nadzieję że wszyscy mieli udane Święta, szczęśliwego 2012!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz