sobota, 17 grudnia 2011

Cergy: socjalizm z ludzką twarzą

Wspominałem, że nowoczesne Cergy, gdzie mieszkam, ma też bardziej zielone oblicze. Składa się na nie głównie bardzo duży i zielony park, wyposażony w jezioro przystosowane do uprawiania sportów wodnych (wszystkich, poza pływaniem). Znajduje się tutaj także coś w rodzaju starówki - Cergy Village, czyli wieś, stanowiąca relikt czasów sprzed zbudowania w okolicy nowej aglomeracji. Mówiąc najprościej, mieszkańcom tej spokojnej wiochy, znanej z tego że zamożni burżuje z Paryża budowali to gdzieniegdzie swoje letnie domy, a impresjonistom zdarzało się chlapnąć w okolicy jakieś dziełko, zbudowano pod bokiem betonową dżunglę i zapewniono stały dopływ nowych sąsiadów. Godny podziwu jest w tym kontekście ich upór, bo nadal mieszkają w wiosce, jak gdyby nigdy nic wywieszając 11 listopada flagi na pomniku poległych w Wielkiej Wojnie, i grzebiąc (nieraz z finezją, o czym niżej) swoich zmarłych na cmentarzu znajdującym się na granicy blokowiska.


Opuszczamy strefę betonu: przygotujcie się na uderzenie powietrza o zwiększonej zawartości tlenu.


Jak na zawołanie zaczyna się niedzielna idylla.


Dzieci wesoło biegają po asfaltowym boisku.


Drzewo graniczne, za nim mur cmentarny.


Jesteśmy już w starej Francji.


Ten pan jest mort pour la France. Zarówno porcelanowy krzyżyk jak i metalowa tabliczka wydają się leżeć tam nieprzytwierdzone od wielu lat.


Nagrobek niewątpliwie wart fotografii. 


Cmentarz znajduje się na wzgórzu oferującym panoramę pobliskiego osiedla. Smugi po odrzutowcach przypominają o bliskości Paryża - jest on położony dokładnie na wprost, a razem z nim lotniska Charles de Gaulle i Orly.


Psów wprowadzać nie wolno. W tle obelisk ku czci poległym. Flagi wywieszone - jest długi weekend z okazji zakończenia I Wojny Światowej.


Ratusz w stylu ładnym.


Typowa francuska wiocha z kolejnym pomnikiem na samym środku. Obok kościół (msza co drugi tydzień o 9 rano w niedzielę), a wszystko jakieś 2km od tętniącego życiem Grand Centre..


Modernizacja i budowa nowego miasta przyniosła też pewne niekwestionowane pozytywy - jak ten port jachtowy na rzece Oise (czyt. Ułaz). Wszystkie te budynki to dzieło ostatnich 20-kilku lat, w co, mając w pamięci architekturę centrum, trudno uwierzyć. Poza jachtami są kafejki i restauracje.


Jola & Marian. Na moście do miejskiego parku.



Łabądzie, a daleko w tle kolejny przykład francuskiej architektury totalitarnej - Axe Majeur, co można przetłumaczyć jako Główna Oś. Główność polega na tym, że stanowi ona dopełnienie najbardziej znanej francuskiej osi, tj. osi Luwr-Łuk Triumfalny-Grand Arche (kwadratowy łuk w La Defense). Cergy jest położone dokładnie na przedłużeniu tej historycznej linii. Axe Majeur powróci na pewno w innym poście.

Tymczasem w parku..




Tak prezentuje się "ludzka twarz" francuskiego city planningu. Sama w sobie jest, owszem, bardzo przyjemna, jednak mam pewne wątpliwości czy istnienie tej części miasta robi jego mieszkańcom tak wielką różnicę - pomimo iż park nie jest pusty, ludzi nie ma nim tylu, ilu można by oczekiwać. Poza tym - być może ze względu na przepisy lokalnego prawa pracy (35 godzin pracy w tygodniu i ani kwadransa więcej!) - wszystkie budki, punkty usługowe i restauracja były zamknięte, pomimo pięknej pogody i długiego weekendu, co doprowadziło mnie do wniosku o niskim poziomie przedsiębiorczości okolicznych mieszkańców. I chociaż lubię to miejsce, to nadal mam wrażenie, że, jak wszystko tutaj, zbudowali je jacyś "mędrcy" "dla ludu" - a lud niekoniecznie poddaje się w 100% ich kalkulacjom.Cerg

Na razie wystarczy tej Francji - w planach wydawniczych na najbliższe dni znajduje się relacja z pierwszej  w historii homoparady w Splicie (z udziałem 200 paradujących oraz 10 000 kibiców Hajduka) oraz innych highlightów czerwca 2011 w Chorwacji. Poza tym - like me on facebook.

Stay tuned. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz