czwartek, 17 listopada 2011

Cergy: introduction

Nie mieszkam niestety w Paryżu, ale w Cergy - satelickim mieście stolicy Francji, z którą jest połączone linią szybkiej kolei RER. Wraz z sąsiednim Pontoise miasta tworzą aglomerację, wyposażoną w szacowny Uniwersytet Cergy-Pontoise, do którego na piechotę mam 5 minut. Centrum tego nowoczesnego ośrodka, oprócz uniwersytetu, stanowi dzielnica zbudowana w latach 60 i 70, według najlepszych ówczesnych wzorów architektonicznych. Kolejną część, mającą umilić i ułatwić życie mieszkańcom, utworzono na przełomie lat 80 i 90, a efekt końcowy rzeczywiście robi wrażenie. Obrazowo można nazwać tutejszą architekturę "historycznym futuryzmem", a ja pieszczotliwie mówię o centrum Cergy "mała Bułgaria" lub "małe Mogadiszu".

Université de Cergy-Pontoise, a.d. 1991, obchodzący w tym roku swój okrągły jubileusz:

Schody przystrojone na XX-lecie szkoły.

Gustowna siatka nie tylko dodaje konstrukcji lekkości, ale też zabezpiecza przed odpadaniem fragmentów elewacji. Zamontowana przed czterema laty, przerwała plagę uszkodzeń ciała studentów.


Idąc w stronę stacji RER Cergy-Prefecture natkniemy się na panoramę centralnej części zabudowy. Aby się tam znaleźć należy pokonać parking.

Wokół głównego placyku.


Plac pochodzi z drugiej fazy powstawania centrum. Mimo, że budynki liczą sobie jakieś 25 lat, prezentują się dużo gorzej niż te starsze, i wielu tutejszych przyjezdnych studentów wprawiają w chroniczną depresję. Ceglane lata 90.:

Tędy tłumy mieszkańców ciągną do centrum handlowego z gigantycznym Auchanem.


Centrum przesiadkowe (stacja kolejowa ukryta pod ziemią).

Jednym z niekwestionowanych pozytywów Cergy jest dobrze rozwinięty system stacji rowerowych. Tutaj w tle jedna z okazalszych budowli - biurowiec (!) opieki społecznej, czyli CAF. Dobrze symbolizuje rozmiary francuskiej administracji publicznej.

Wkraczamy na Parvis de la Prefecture, główną część terenu zwanego szumnie le Grand Centre, przebrzmiałą perłę architektury, kojarzącą się z socrealem i budownictwem enerdowskim, jednak piszący te słowa, jako ich znany piewca, nie może nie uronić łezki ze wzruszenia, że zachowały się w nienaruszonej formie. Ciekawe jest to, że zaprojektowano tam wszystko z myślą o potrzebach mieszkańców - pod placem schowana jest dwupasmówka, parking wielopoziomowy, basen i lodowisko, a jeden z (w swoim czasie) najbardziej prestiżowych budynków oferował swoim mieszkańcom pełne apartamenty w pełni wyposażone, od mebli po pościel i prześcieradła (miało to sens, bo zwyczajne nie pasowały do ultranowoczesnych, okrągłych łóżek..). Słowem, miejsce to unaocznia fakt, że Francji bardzo blisko było w pewnych sprawach do państw socjalistycznych (nie do końca jestem przekonany czy czas przeszły jest uzasadniony). Duży budynek w tle to Prefektura departamentu Val d'Oise, w którym się znajdujemy, po prawej część biurowca EDF, po lewej Biblioteka.




Ja w odbiciu na elewacji Biblioteki Miejskiej (bardzo nowoczesna jak na lata 70., kiedy powstała, na moje oko wyprzedza swoje czasy o jakieś 10-15 lat - nie wiem czy to komplement). Mieści też konserwatorium muzyczne.


Całość kompleksu jest dość nieco zaniedbana i przybrudzona.

"Pięć Kin" już lata temu zamknęło swe podwoje. Dumny sztandar Republiki Francuskiej niezmiennie powiewa na budynku Prefektury.

Biblioteka w całej okazałości. Nie mogę się zdecydować co o niej myśleć.

Plac przed Prefekturą jak wyjęty z Karl-Marx-Stadt. To miejsce, jak i spora część okolicy budynek Prefektury, biblioteka, wieżowiec EDF - największy w okolicy, niewidoczny na zdjęciach, i inne), zagrało stolicę nieznanego państwa z przyszłości we francuskim filmie kryminalnym/sci-fi z Yvesem Montandem z 1979 r., "I comme Icare" (I jak Ikar).


Za placem znajduje się całkiem ładny park i obowiązkowe oczko wodne, podkreślające monumentalność zabudowań.


Jednak Cergy to nie tylko socjalistyczny beton. Ciąg dalszy nastąpi.

czwartek, 3 listopada 2011

Passy


We wtorek udałem się w niespełna godzinną podróż do Paryża celem napawania się deszczową aurą na którymś ze stołecznych cmentarzy. Ponieważ czasu miałem niewiele, nie dotarłem na Père-Lachaise, ale spotkałem się z dwoma znajomymi przy Trocadero, w okolicy, gdzie z każdego miejsca jest widoczna Wieża Eiffla. Tam znajduje się niewielki, ale piękny cmentarz Passy, gdzie można się natknąć na grobowce wielu dawnych możnych, z rodami Renault czy Givenchy na czele. Ja jednak, niepomny nawet nagrobka Maneta, ruszyłem w alejki według własnego planu.

Te kilka zdjęć to próba reanimacji niniejszego bloga, zapraszam do dzielenia się Waszymi opiniami co do sensowności tego posunięcia ;)

Dziewczęta po kawie.

Za tym murem jest Cimètiere de Passy.

Prawie jak Curie-Skłodowska.

Żelazna konstrukcja górująca nad tą częścią miasta.




Zmarłym, zamiast zniczy, zostawia się kwiaty.


Nie sądziłem do tej pory, że wieża może sięgać chmur. Pewnie dzieje się to tylko w tak deszczowe dni.

Najwięcej kwiatów było na mogile irańskiej księżniczki.

Napis na pomniku: "In memory of Harry Sharon". Zdaje się, że paryskie cmentarze pielęgnują zasadę egalitaryzmu nie tylko w aspekcie religijnym, ale też narodowościowym.


Ostanie dobitne memento i czas wracać do wspaniałego Cergy.


À bientôt!